
Weekend jak każdy inny :), czyli czwarty z rzędu na MRU ( dobrze, że mam tolerancyjną żonę ) Spotkaliśmy się tradycyjnie w BunkierKingu koło muzeum, gdzie bardzo głodni skosztowaliśmy miejscowych burgerów wraz z serwowanym bunkrowym piwkiem. Jako pierwszy przybyłem ja Przemek wraz z Bartkiem. Po skosztowaniu pysznego żarełka okazało się, ze reszta ekipy w postaci Krzysztofa, Tomka i niezapowiedzianej Natalii przybędą do nas za około godzinę i dwadzieścia minut. Nie zastanawiając się ani chwili postanowiliśmy z Bartkiem podjechać pod Pzw. 736 w celu sprawdzenia bieżności wejścia, którym to mieliśmy się udać w drogę do miejsca docelowego naszego spoczynku tego dnia.Jak się okazało wejście dzięki uprzejmości muzeum nadal było otwarte, więc pełni szczęścia podążyliśmy z powrotem na Bunkierkinga, aby uczcić tę wiadomość kolejnym bynkrowym lanym z kija 🙂 Po przybyciu reszty ekipy i zjedzeniu przez nich czegoś innego jak prawdziwi bunkrowcy 🙂 Jedli bodajże danie o nazwie Piersi Marusi, co na pierwszy rzut oka wyglądało bardzo apetycznie i aż nie mogę się doczekać, kiedy kolejnym razem skosztuję zamiast burgera, którego jem od zawsze 😛
Podążyliśmy w kierunku upragnionego wejścia Pzw 736.

Jak się okazało co dworzec, część z niesionych darów trafiała do naszych żołądków, średnio około jednej małpki na dworzec 🙂 , szybko licząc zanim doszliśmy do upragnionej pętli nietoperskiej, każdy z uczestników miał już gruboo w bani 😛

Testowaliśmy laser Krzysia na wszystkie możliwe sposoby 🙂

Czas mijał nam nie ubłagalnie, aż w końcu dotarliśmy do jakże oczekiwanej pętli nietoperskiej, gdzie niezwłocznie rozbiliśmy hamaki, puki jeszcze były siły i chęci, aby w późniejszym czasie nie spać na podłodze 🙂

Wychlawszy cały dostępny alkohol poszliśmy spać, by pełni szczęścia rano usłyszeć jak że najbardziej na miejscu piosenkę
Pozbierawszy cały sprzęt wyruszyliśmy w drogę powrotną.

Po wyjściu z podziemi udaliśmy się w kierunku uroczego biwakowiska w miejscowości Wysoka, gdzie zaserwowałem moje danie firmowe w postaci flaczków, ponoć wszystkim smakowały i wszyscy do dnia dzisiejszego żyją 🙂 .
Jak się okazało w trakcie posiłku dołączyła do nas zajefajna rodzinka Pótoraków, z którymi to udaliśmy się zwiedzać kolejne naziemne fortyfikacje MRU. Zaczęliśmy od głównego wjazdu do systemu A64.




Następnie udaliśmy się w kierunku dwóch obiektów mających na celu bronić głównego wjazdu do podziemi MRU, obiekty 772, 773.



Pzw 772
Po czym każdy z nas pojechał pełni szczęśliwie spędzonego weekendu w swoją stronę.
Pozdrawiam wszystkich uczestników tego zajebistego wypadu 🙂
No Jestem pod wrażeniem! Mam godnego następcę! 😀